poniedziałek, 29 grudnia 2014

Cztery.

Minął tydzień. Mistrzostwa trwały w najlepsze. Polacy ogrywali każdą drużyne do 0, jedynie ekipa z Kamerunu dała się we znaki i straciliśmy jednego seta, ale z grupy wyszliśmy i to z całą pulą punktów! Byłam dumna z nich, a najbardziej to z Karola i Rafała. Jeżeli chodzi o tego drugiego, to chyba się zaprzyjaźniliśmy.
                            ~*~
Dzisiaj siedzę w hotelu wraz z Olą, Weroniką i Olą Pitową. Z nią też się zaprzyjaźniłyśmy. O 20 kolejny mecz, już ostatni z Argentyną. Jest dopiero 14 więc mamy jeszcze kilka godzin. Powoli zaczęło mi się podobać to całe kibicowanie! Ba, pokochałam siatkówke na tyle, aby oddać za bilet na mecz swoje ukochane szpilki, a uwieżcie, że nawet Ola i Wera nie mają do nich dostępu!

Siedziałyśmy właśnie i malowałyśmy paznokcie. Każda na biało - czerwono, kiedy do pokoju wpadł Wrona. Jejuuu. Czy tylko mi ten człowiek działa na nerwy?
-Czego? - rzuciłam w jego strone.
-A może tak, cześć, co tam? - spytał.
- Jak nic, to tam są drzwi. - powiedziałam i wskazałam na wyżej wymienioną rzecz.
Ten przekręcił oczami i powiedział:
- Antiga kazał po ciebie przyjść. -  We trójke zrobiłyśmy minę typu 0.o .
-Długo mam na ciebie czekać?! - syknął siatkarz. W dalszym ciągu byłam w szoku, ale powoli wstałam i poszłam za nim.
-Czemu jesteś na mnie taka cięta? - spytał z lekkim... Bólem?! Tak chyba właśnie tak to mogę określić.
-Po prostu działasz mi na nerwy. - zatrzymał się, odwrócilam się w jegk stronę, a ten tylko prychnął i stwierdził - zadziorna, lubie takie.
-Idiota. - tym razem to ja stwierdziłam, po czym pewnym krokiem ruszyłam w strone windy. Siatkarz podążył za mną. W windzie znowu się odezwał.
- Nie na renkę było mi przyjeżdzanie do ciebie, wtedy. Zrozum.
-To ty nie masz własnego rozumu, żeby się postawić mojemu staruszkowi?!
- To nie tak..
Nie odpowiedziałam nic. Nie ruszała mnie nawet jego smutna mina. W końcu winda się zatrzymała, a ja spokojnie mogłam udać się do pokoju nr. 232. Zapukałam, a kiedy usłyszałam ciche 'proszę' weszłam do środka. Siedział tam, Stephan, Philip i tu wielki wykrzyknik - prezes PZPS, Mirosław Przedpełski.
- Już jesteś! - stwierdził Antiga.
- w czym mogę pomóc?
- Od kilku dni nie mamy fotografa, z powodów niezależnych od niego jak i od nas  musiał odejść.. - zaczął pan Mirek. - No więc zostaliśmy bez fotografa.. Powiem krótko, myślałem o pani.
- Jak to o mnie? Przecież ja..
- Kolega wspomniał, że któryś z chłopaków polecał panią, ba! Nawet oglądaliśmy już pani zdjęcia, z przed kilku lat..
-Karol..- wysyczałam.
-Tak, a czy to jakiś problem?
- do kiedy mogę podjąč decyzję?
-Jak najszybciej.
-Rozumiem.
-To jak się pani zastanowi, to proszę dać znać. - zakończył Antiga.

Byłam w lekkim szoku. Musiałam pójsć i porozmawiać o tym z kimś. Nie wiem dlaczego, ale znalazłam się pod drzwiami nr. 217. Zapukałam, po czym weszłam do środka.
-Hej młoda! - krzyknął Karol.
-Czemu mi nic nie powiedziałeś?
-Czyli już wiesz?
-Yhym.
-Jesteś zła, tak?
-No a ty byś nie był? Przecież wiesz dobrze, że z fotografią skończyłam już dawno! Tersz się tylko zbłaźnie.
-Kurwa, Lilka.. A ostatnio na meczu w Warszawie, jakie ci zajebiste wyszły?! Że niby wyszłaś z wprawy?! Nie rozśmieszaj mnie. A poza tym, potrzebujesz pieniędzy, żeby coś udowodnić twpjemu ojcu, to idealny moment!
- Ja pierdole, który to się tak wydziera?! - Wparowal do pokoju Winiar. - o! Cześć.. Ty jesteś...
-Lilka.
-Ta fotografka? Nie żartuj!
-No, to ona.
- ej, weź załatw mi jej nuuumer, proooszę.
-a Daga?
-To nie dla mnie, Wrona podobno szuka laski.. Blondynki w dodatku. - przesadził !
- ja tu jestem debile! A Wronie to ty co najwyżej daj to - podałam mu kaktusa, który stał na parapecie. - Niech sobie ulży chłopak - po czym wyszłam trzaskając drzwiami.

Wkurzona weszłam do pokoju. Opowiedziałam wszystko dziewczynom. Ich entuzjazm niestety, ale nie przekonywał mnie zbytnio.
-Idiotko! Będziesz mieć pieniądze na utrzymanie! - krzyknęła Ola.
-Poza tym..- zaczęła Wera. - Będzisz bliżej Buszka. - Uśmiechnęła się i poruszyła znacząco brwiami.
-I Wrony. - dodałam już trochę podirytowana.
-Przeżyjesz. - dodały, tym razem na raz.
Szczerze? To nawet pasował mi taki układ. Mogłam być blisko Rafała i Karola. Tylko szkoda, że tak daleko od Oli i Wery.
-Najpierw, to ja muszę jedną rzecz załatwić. - powiedziałam, po czym wzięłam telefon i klucze od samochodu.

Była 15 kiedy wyjechałam z ośrodka. Równo na 17 zajechałam pod dom rodziców. Pewnym krokiem ruszyłam w strone drzwi. Teraz albo nigdy, pomyślałam po czym nacisnęłam na dzwonek.
Otworzyła moja mama. Mocno się do niej przytuliłam.
- Córciu, co się stało?
- Jest ojciec?
- Tak, w salonie.
Od razu tam podążyłam.
-O! Córka marnotrawna wróciła! - krzyknął.
- Mamo.. - zaczęłam - musisz się o czymś dowiedzieć.
Ta patrzyła się na mnie z zaciekawieniem. Widziałam w jej oczach pewien rodzaj zaniepokojenia.
- Ten człowiek- I tu wskazałam na ojca - zdradza cię.. - skończyłam.
Mina ojca - bezcenna. Za to mama patrzyła się w jeden punkt, tak bardzo pusto.
-Co?! - krzyknęła.
-Nie słuchaj jej! Gówniara, coś sobie wymyśliła!
-Mam dowody. - powiedziałam twardo, choć szczerze mówiąc nie miałam pojęcia jak pokazać mamie zdjęcia z ojcem i jakąś dziwką w roli głównej.
-To pokaż. - powiedział, aż za bardzo pewny siebię tatulek.
Nic się już nie odezwałam. Po prostu wyciągnęłam moje phona i pokazałam mamie.
-Wynoś się! - krzyknęła.
- Co się tak lampisz dupku. Nie słyszałeś co do ciebie powiedziała? - wstawiłam się za mamą.
Ten wyszedł.
- Przyjdź jutro po swoje rzeczy śmieciu!! - krzyknęłam jeszcze za nim.

Po cichu miałam nadzieję, że zdąże chociaż na jednego seta w meczu, ale niestety musiałam zostać z mamą. Zadzwoniłam do pana Przedpełskiego i powiadomiłam o mojej decyzji. Miałam zacząć od następnęgo dnia. Musiałam jutro już pojechać do Łodzi, gdzie miała się rozegrać kolejna faza Mistrzostw.
Karol miał zabrać moje rzeczy z hotelu do Łodzi.

Co z mamą? Siedziałam z nią do późna. Opowiedziałam jej o wszystkim. O tym jak mi groził, że nie będzie opłacać mieszkania, jak przyszedł do mnie ze swoją laską i kończąc na szantażu. Mama to wszystko zrozumiała, nie miała do mnie żalu.

Następnego dnia wstałam dość wcześnie. Już po 7 byłam na nogach. Zeszłam na dół do kuchni i nastawiłam wodę na kawe. W środku była już mama.
- Długo nie śpisz? - spytałam.
- Od 4.. Nie mogłam spać..
- Mamoo..- zaczęłam.
- Przejdzie mi. Ty lepiej opowiadaj. Jak ci się tam żyje?
- Bardzo dobrze, a wiesz! Pochwale ci się.. Zostałam fotografem reprezentacji!
Tak właśnie minął mi poranek. Bardzo kochałam moją mamę, była dla mnie naprawdę kimś ważnym. Kiedy mój brat zaczął trenować siatkówke, a tata tak zaborczo mu pomagał, ja w tym czasie spędzałam każdą wolną chwile z nią. Teraz nie mam praktycznie z nim kontaktu. Słyszałam coś, że w tym roku ma zastąpić Pawła Zatorskiego. Czyli, że szykuje się spotkanie po latach. Dosłownie! Ostatnio widziałam go chyba dwa lata temu, na Wigilii. Później już nie przyjeżdzał.

                             ~*~

O 11 parkowałam już samochód pod moim blokiem. Musiałam się jak najszybciej spakować, gdyż chciałam jeszcze pojechać na jakieś zakupy. Tak więc o 13 skończyłam. Miałam jeszcze godzinę. I tak byłam spóźniona. No szlak mnie trafił. Oni nie mogli później mieć tego treningu? Ehh. Wzięłam walizkę, zamknęłam drzwi i wyszłam przed blok. Od samego wyjścia, czułam jakby ktoś mnie obserwował, więc czym prędzej podążyłam do mojego samochodu. Kiedy wkładałam wszystko do niego, ktoś prychnął.
Natychmiast się odwróciłam i zobaczyłam jego. Tego samego co kilka lat temu, tyle, że trochę innego.
-Co ty tu robisz? - spytałam.
-Stoje.
-Debilu, nie mam czasu. Mów czego chcesz. - powiedziałam już lekko wkurzona.
- Podobmo gdzieś wyjeżdzasz. Mógłbym u cb teraz zamieszkać? - Spojrzałam na niego niepewnie. - Inaczej czeka mnie hotel..
-Dobra! Masz moje kluczę.

_________________

Witam, znowu po długiej nieobecności. Jest tu ktoś jeszcze? Teraz postaram się częściej dodawać, chociaż raz na tydzień :)
Link - najlepsza strona o siatkówce ;)
Do następnego miśki ;*
Komentuuujcie. ��

poniedziałek, 13 października 2014

Trzy.

Dzisiaj był wyjątkowy dzień, na który z pewnością większość z nas czekało. To dzisiaj nasi chłopcy zaczną bój o Mistrzostwo Świata! Od samego rana Nikuś wraz z Olką, męczą mnie. Jedna nie wie, czy wszystko spakowała, druga nie wie czy wgl powinna jechać.. Ach ta Wera. Ona dalej twierdzi, że nic jej nie łączy z Drzyzgą. Ba! Ostatnio podobno nawet on sobie kogoś znalazł, wtedy to miałam małe piekło. Bo jak on mógł jej coś takiego zrobić, on nie miał prawa sobie nikogo znaleźć.. skomentowałam to banalnie, na swój sposób - Face Palm w sam czubek głowy i jedno wielkie JA PIERDOLE.
Razem z Kłosową doszłyśmy do wniosku, że albo im pomożemy, albo ona nas zamęczy na śmierć. Na początku postanowiłyśmy, że z nią pogadamy.
Na początku nie chciała o tym rozmawiać, ale jakoś we dwie zdołałyśmy ją przekonać! Ot to ci talent mamy!
- Posłuchaaj.. Powieedz ty nam - zaczęłam.
- Czy ty kiedykolwiek obiecywałaś sobie coś z Fabim? - Skończyła za mnie Olczia.
- No nie, w sumie, to byliśmy tylko przyjaciółmi, bo ja nie chciałam, bo się bałam, że nie damy rady.. No i on to wszystko przyjął do wiadomości, w sumie nie miał wyjścia, co na początku baardzo mnie uszczęśliwiło.- mówiła chaotycznie -  Ale do czasu..
- Aż sobie kogoś nie znalazł? - Spytałyśmy z Olą w tym samym momencie. Bez jaj, ja powoli zaczynam się nas bać!
- No ale kurwa co ja poradzę? Nie moja wina, że wybrał ją.
- No jak to nie twoja?! - Nie wytrzymałam.
- Sama powiedziałaś, że dałaś mu kosza! Wera, ja piernicze.. Walcz o niego do jasnej ciasnej, bo ta laska z którą teraz jest za kija pana do niego nie pasuje!
-Myślisz, że to takie łatwe? - w jednej chwili zaszkliły jej się oczy. - Ja na prawdę, chciałabym to odbudować.. Nie chcę być jego przyjaciółką, chcę czegoś więcej..
- Więc dzisiaj będziesz miała wspaniałą okazję, żeby mu o tym powiedzieć. - Stwierdziła Ola, po czym się uśmiechnęła, wzięła głęboki oddech i rzekła - Ale laski, jak chcemy jeszcze w ogóle kogoś wcześniej zobaczyć to musimy się już zbierać..
Faktycznie. Było już grubo po 13, a otwarcie o 18. Chłopaki mieli mieć czas dla siebie od 14.30 do 17. Więc musiałyśmy się pośpieszyć. Moim pięknym fiatem wyjechałyśmy równo o 14.
Na miejscu byłyśmy przed 16. Z mojej perspektywy było to zwykłe spotkanie z przyjaciółmi + obejrzenie ( mam nadzieję) jednego z najlepszych meczy i to nie bagatelnie na Stadionie Narodowym. Dla Werczi był to jej własny mecz. Mecz o wszystko. Mecz o uczucia, o Fabiana. Trzymałam za nią kciuki i byłam pewna, że Drzyzga również czuje to samo, co ona. Ola natomiast chciała tylko zobaczyć się z Karolem. Co się wiązało z tym, że zostanę zupełnie sama, w tej wielkiej Warszawie! Nawet się cieszyłam. Ale na początku musiałam się ze wszystkimi przywitać.

Weronika.
Sama nie wiem.. Bardzo zależy mi na Fabim, ale boje się.. Tak bardzo się boję, że z perspektywy czasu jego uczucia do mnie po prostu znikły. Wtedy po meczu, w prawdzie spędziliśmy wspólną noc, ale zaraz po niej obiecaliśmy sobie, że zapomnimy. Można powiedzieć, że ja to na nim wymusiłam. Myśl o setce kilometrów bez niego przeraziła mnie dogłębnie. On nie był zachwycony tym faktem. Oczywiście przez pierwsze kilka dni próbował się do mnie zbliżyć, ale skutecznie mu to utrudniałam. Postanowiliśmy zostać przyjaciółmi. Byłam pewna, że dobrze robię, że to nie ma sensu.
 Tak było kiedyś.. 
Dzisiaj już wiem, że popełniłam największy błąd w swoim zaledwie 19 letnim życiu. Kiedy Fabi oznajmił mi, że od jakiegoś czasu związał się z jakąś Klarą * , serce pękło na milion kawałków. Wtedy właśnie zdałam sobie sprawę z tego, jak silnym uczuciem go obdarzyłam. To jest niesamowite jak nagle wszystko może runąć. Cały mój dotychczasowy świat, całe moje życie. Moje egzystowanie z tak brutalną prawdą stało się jeszcze trudniejsze.

Wraz z dziewczynami weszłyśmy do hotelu w którym przebywala nasza kadra. Natłok osób nas przeraził.. Cały hol był otoczony przez natrętnych dziennikarzy, każdy chciał choć przez chwilę porozmawiać z którymś z chłopaków. Niestety. Ich starania poszły na marne, gdyż żaden z nich nie miał zamiaru wyjść i stawić im czola. Niestety, ale musiałyśmy Przejść się schodami na aż 4 piętro. Zmordowane zapukałyśmy do byle jakich drzwi. Otworzył nam Piotrek, po czym grzecznie zaprosił nas do środka. W środku siedziala Ola. Od razu jak ją zobaczyłam, to wiedziałam, że przeszkodziłyśmy, ale cóż..
-Może czegoś się napijecie? - spytała Ola.
-Nie dzięki. - Odparła Ola, tylko że tym razem Kłosowa. - wiecie może gdzie jest Karol? -dopytała.
- dwa pokoje dalej. - odparł Nowakowski. Ta wstała i poszła. Normalka. Lilka wybiegła razem z nią zostawiając mnie sama..

Liliana.
Po kilku minutach zapukałyśmy do drzwi. Otworzył Buszek w samych bokserkach.
- Siemka.
- Klosa nie ma, ale wejdzcie. - zrobilysmy minę typu 0_o po czym weszlysmy.
W całym pokoju panował masakryczny bałagan. Walaly się po nim buty, ciuchy, torby jak mniemam treningowe, skarpetki, wszystko! Usiadłyśmy na łóżku, które było jako jedyne "wolne", na drugim leżała sterta brudnych rzeczy..
-Fajnie tuu macie. - powiedziała Ola. Buszu się uśmiechnął tak bardzo slodkooo, że aż nawet i ja się uśmiechnęłam. Siedzieliśmy tak sobie z ładne pół godziny. Pewnie zastanawiacie się dlaczego nawet nie zadzwoniłyśmy do niego. Odpowiedź jest prosta. Ten niedorozwój zapomniał telefonu. Razem z Ola i Rafałem zaczęliśmy ogarniać jego zdjęcia. Śmiechu było co nie miara. Setki selfie z dziubkiem, sam Kłos w bokserkach z różową panterą.. masa selfie z Wrona (!), Buszkiem, Zatim i innymi. Oczywiście przyjmujący każde zdjęcie musiał skomentować, przy czym wgl nie przestawaliśmy się śmiać. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy do pokoju wszedł Karol.
-Ekchem. - od razu podnieslismy głowy do góry i skupiliśmy się na nim. - czy to aby przypadkiem nie jest mój piękny I phone?! - Spytał po czym wyrwał nam telefon i zaczął go głaskać i całować..- przepraszam, że zostawilem cie na pastwe losu tych gamonii.. iiiii Oluusi oczywiście.
Wyglądało to przekomicznie. Ola udawała obrażona, a Kłos, jak to Kłos, wziął to na serio i wyprosił nas.
-Zajebiście! - krzyknęłam.
- Może masz ochotę na mały obiad?- spytał. Było trochę po 16, więc czemu nie. Poszliśmy do restauracji hotelowej w której to ja zamówiłam sobie sałatke grecką i świeży soczek pomarańczowy, a Buszu wziął jedynie sam sok. Czasami szkoda mi tych siatkarzy..
-Ja tu się opycham, a ty pewnie też głodny, chcesz dzioba? - spytałam wystawiając w jego stronę widelec z oliwka.
- Nie lubię oliwek, ale od ciebie się skusze.. - uśmiechnął się po czym zjadł wyżej wymienione warzywo.
-Dzięki, ratujesz mnie przed śmiercią głodową..
-Ze mną nie zginiesz.. - stwierdziłam.
Rafał to bardzo pozytywny człowiek. Wydaje się być takim trochę cichym chłopcem.. tak naprawdę jest wulkanem energii. Przez cały czas opowiadał jakieś smieszne sytuację zza kulisów kadry, trochę kawałami sypał.. Nawet nie zauważyliśmy kiedy to było po 17 i siatkarz musiał się zbierać. Nie chciałam się z nim żegnać, ale niestety obowiązki wzywają.
Odprowadził mnie pod same drzwi mojego pokoju.
-Dzięki za obiad.
-Do usług. - i znowu się uśmiechnął w ten swój charakterystyczny sposób.
-Skopcie im tyłki. - powiedziałam, po czym dałam mu soczystego dziubka w polika, po czym weszłam do pokoju..
W środku były już dziewczyny ubrane w barwy narodowe. Każda z numerem swojego ukochanego. Ja natomiast nałożyłam biały t-shirt z krzyżem i dżinsy. Do tego czarne trampki. Wiem.. przyjaciel siatkarz, a ja nie mam nawet koszulki z repry. To znaczy.. ja mam, ale nie za bardzo chciało mi się jej szukać, poza tym czasu nie było.
- To co laski, gotowe na najpiękniejszy wieczór waszego życia?! - krzyknęła Wera.
- Pytanie.. - odpowiedziała z uśmiechem Ola. Nawet jej humor powrócił.

Równo na osiemnastą weszłyśmy na stadion. Od samego progu czuć było te wspaniałą atmosferę. W środku kupiłyśmy sobie dwie wody. Do naszych miejsc doszlysmy parę minut po 18. Akurat swój występ kończyła Cleo. Nawet się ucieszyłam. Nie lubiałam za bardzo muzyki jaką razem z Donatanem tworzą.
Wszystko było pięknie urządzone. Można nawet by rzec, że dopięte na ostatni guzik. Ale co tu się dziwić. Naszym chłopcom należą się takie warunki. W trakcie oficjalnego otwarcia kibice dostali swoje 5 minut i razem odspiewalismy znana na calą siatkarską Polskę piosenkę - Zawsze tam gdzie ty. W trakcie refrenu po prostu się poplakalam. Zamknęlam oczy i odplynelam. Kochałam to. Ta szczerość płynąca z ludzkich serc. I tylko jeden cel. Doping dla naszych siatkarzy, którzy dzisiaj mają swoje święto!
Nie wierzyłam własnym oczom. Serbia, która wydawala się jednym z najgrożniejszych przeciwników w naszej grupie, przegrała z nami do 0. Radość była przeogromna. Każdy kibic płakał ze szczescia. Ale to przecież normalne.
Po meczu od razu pojechałam do hotelu. Tym razem bez większych ekscesów. Na miejscu czekalo na nas, a raczej na siatkarzy, masa dziennikarzy. Powoli zaczynalo mnie to wkurzać. Brałyśmy klucze z recepcji, gdy na holl weszli bohaterzy wieczoru. Wtem paparazzi obkrazylo ich. Widać było, że żaden z nich nie ma ochoty na udzielanie wywiadu.. no ale cóż.
Do pokoju weszlysmy chwilę po 23. Postanowilysmy, że poogladamy jakiś film. Włączyłam więc swojego wypasionego laptopa i zaczęłam szukać czegoś nadającego się do obejrzenia jak i wartego naszej uwagi. Padło na: Gwiazd naszych wina.. W trakcie seansu ktoś zapukał do drzwi..

____________________

Witam ponownie :)
Komentujesz = motywujesz :>
Lajk ;*
 

sobota, 27 września 2014

Dwa.

Wiesz jak to jest kiedy tak bardzo chcesz powiedzieć drugiej osobie prawdę, a tak naprawdę nie możesz? I to nie dlatego, że nie chcesz, lecz dlatego, że stoisz pod ścianą. Bo ktoś cię zaszantażował. Bo ten ktoś nie ma uczuć. Jest pierdolonym tchórzem, który traktuje inne osoby jak możny Pan - sługę, jak ojciec - chłopaka córki, właśnie ! Ojciec, którego Ty nigdy nie miałaś. I szczerze nie przeszkadzało ci to wcale. Wolałaś już żeby cię krytykował, niż pieścił. On miał cię tylko utrzymać, płacić za dom, a ty miałaś starać się i zdobywać wykształcenie. I szczerze? Pasował ci taki układ. Może i jest to trochę egoistyczne z twojej strony, ale cóż, wolisz być zimną suką, niż kolejną zabawką w rękach tego człowieka.

                                                                            ~*~

Minął tydzień. Cholernie nic mi się nie układało. Od tamtego feralnego zdarzenia jestem bardziej, że tak powiem, uczulona na facetów. Nawet biedny Kłos po powrocie do Polski z męczących wyjazdów do Brazylii, Włoch i Iranu, został zbesztany z ziemią.
Choć nie interesowałam się aż tak siatkówką, śledziłam poczynania naszej kadry. Na kolejne mecze miałam nawet bilety! Wraz z Olą i Weroniką pojechałyśmy na mecze do Łodzi na mecze z Włochami. Wtedy można powiedzieć, że się przełamałam. Wygraliśmy z Włochami 3:2. Oczywiśnie nie obyło się bez błędów sędziów! A to co wyprawiał Berutto chyba każdego wkurzało. Ważna była wygrana polaków, byłam z nich mega dumna. Olka od razu wpakowała się pod bandy, czekając na swojego Karolka. Weronika przez nadmiar obowiązków nawet nie wiedziała, kto znajduję się w kadrze, więc migaczem podążyła za Kłosową. Ja natomiast jak najszybciej chciałam się ulotnić z hali. Powód? Nie chciałam znowu spotkać się z tą ofermą jaką był Wrona. Stanowczo działał mi na nerwy. Pomagał mojemu ojcu, a to już był najlepszy powód do znienawidzenia go. Ale oczywiście wiecie, że mam straasznego pecha, nie? Wychodząc z hali nadziałam się o Tomka Swędrowskiego, który bardzo dobrze mnie znał. Można powiedzieć, że jest dla mnie takim wujkiem.
- Lila! Co ty tu robisz?
- No właśnie chcę wyjść z hali. - Powiedziałam.
- No a ja właśnie byłem na zewnątrz.. nie wyjdziesz tędy, jakaś akcja, ktoś kogoś pobił i teraz tam policja jest i spisują świadków. *
- Jejku. Dam sobie jakoś radę..
- Nie ma mowy! Wyjdziesz tylnym wejściem.

W taki właśnie sposób musiałam udać się na tzw. tyły. Nieuniknione było spotkanie z siatkarzami! Na samą myśl o tym cała buzowałam ze złości. Najpierw weszliśmy za bandy, na boisko. Tam spotkałam Karola rozdającego autografy. Ten gdy tylko mnie zobaczył zaczął mnie ściskać i skakać jak najęty! A hotki jak tylko to zobaczyły zaczęły niemalże wrzeszczeć i wyrywać mnie od niego. Współczuje Oli. Taka fajna dziewczyna a swoje życie naraża. Co ten Kłos ma w sobie? Mniejsza o to.  Na boisku spotkałam jeszcze kilku innych siatkarzy. Między innymi Mario z Arkiem i Olim Winiarskim. Razem odbijali. To był uroczy widok! Mariusza znałam też już dość długo, ale nie utrzymywałam z nim jako takich kontaktów. Dalej poszliśmy na korytarz, byliśmy koło szatni reprezentacji Polski, kiedy do Swędrowskiego zadzwonił telefon. Ni z gruchy ni z pietruchy przeprosił mnie i powiedział, że zaraz załatwi dla mnie kogoś kto mnie odprowadzi do wyjścia. Nie chciał powiedzieć co się stało, więc grzecznie poczekałam. Jak myślicie, kto przyszedł mi na ratunek? Bingo! Andrzej Wrona we własnej osobie.
- Więc to ty jesteś tą potrzebującą? - Spytał z jakąś taką ironią.
- Dam sobie radę.
- Ok. Ale pamiętaj, że tu jest pełno ochroniarzy, którzy mogą wziąć cię za wariatkę.
- Nienawidzę cię. - Powiedziałam, a ten się uśmiechnął. - Prowadź.
Dalej nie rozmawialiśmy. Odprowadził mnie pod drzwi. Faktycznie, duużo dużych panów się kręciło z napisem OCHRONA na koszulkach. Gdy już byłam na zewnątrz doszłam do wniosku, że miałam tak naprawdę uciec przed spotkaniem z szatynem, a tak naprawdę do tego spotkania doszło. Jakieś fatum nade mną ciąży.
Poszłam do samochodu, usiadłam na miejscu pasażera i czekałam na dziewczyny. Mecz zakończył się pół godziny temu, a te dalej na tej hali. Zadzwoniłam do Oli, ale nie odebrała, no tak. Pewnie teraz migdali się wraz ze swoim Karolkiem. Werka za to odebrała i powiedziała, że ona dzisiaj przenocuje w Łodzi. Ocho! Czyżby wyrwała jakiego siatkarzyne po drodzę?
Wkurzyłam się. Minęła godzina a Oli nadal nie było. Zadzwoniłam jeszcze raz, powiedziała, że już idzie.
- Gdzieś ty tyle była?!
- No na hali. Wiesz co tam się działo?!
- Wiem!
- To powiedz.
- Nie!
- Czemu?
- Bo ty powiesz, że to nie prawda.
-Nie wiesz!
I tak oto właśnie minęła nam podróż do Bełka. Uwielbiałam się z nią tak kłócić.
Do domu weszłam padnięta, miałam siłę tylko i wyłącznie na spanie, a i dojście do łóżka sprawiało mi nietypowy problem. Olka stwierdziła, że nie chcę jej się jechać do domu więc znowu musiałam okazać się dobrą kumpelą i ją przenocować.
Leżałam sobie w łóżeczku, kiedy to Ola postanowiła do mnie wbić.
- Aaaa wiesz..- zaczęła.
- Wieem.. - Przerwałam jej, ale jak tylko zobaczyłam jej mordercze spojrzenie, to od razu skapitulowałam. - Mów.
- Werka ma wielbiciela..
- To to wiem.
- Ale nigdy nie zgadniesz kto!
- Oświeć mnie.
- Mister Drzyzga!
- Co proszę?
- No gadali, gadali, a potem..
- Wieśniaku! Nie mówi się gadali, tylko rozmawiali. - Wtrąciłam się.
- Oj.. no i potem ona z nim poszła i on poszedł do szatni szybko się ogarnął i wyszedł gdzieś z nią. Rozumiesz to?!
- Tak, rozumiem. A czy mogę iść już spać?
- Dobranoc - Powiedziała i wyszła. Kto by pomyślał, Wera i Fabian..

Na drugim meczu już takich odpałów nie było. Wygraliśmy tym razem 3:1 . Byłam mega dumna! Chłopaki pokonali znowu squadre Azzurą.

Minął tydzień, Polska mierzyła się z Brazylią. W Krakowie wygraliśmy 3:1. Olka z Werką pred telewizorem szalały, ja natomiast je nagrałam.
- Lepiej dla ciebie, jak ten filmik nie ujrzy światła dziennego! - Krzyknęła Ola.
- Inaczej już nie żyjesz! - Dodała Wera.

Następny mecz okazał się wielką klapą. W Bydgoszczy przegraliśmy sromotnie 3:0. Dziewczyny od razu zadzwoniły do swoich amantów (choć Weronika twierdzi, że nie jest z Fabianem) , ja i tak wiem swoje!

W Gdańsku, tydzień później wygraliśmy z Iranem. Na naszym terenie, pokazaliśmy, kto jest lepszy. Co nie znaczy, że Iran jest słaby. Kolejne 6 punków poszło na naszą zaliczkę.
O wyjściu z grupy miał jednak zadecydować mecz Włoch z Brazylią. Jednak Włosi ponieśli klęskę dwa razy po 3:1. Po cichu liczyliśmy jednak na nich, ale jak to mówią, umiesz liczyć-licz na siebie.

Jednak chłopaki w ogóle się tym nie przejęli. Mieli więcej czasu na odpoczynek. Mogli lepiej przygotować się do Mistrzostw Świata, które zacząć się miały 30 Sierpnia.

______________________________

Na razie tylko na tyle mnie stać :( Przepraszam, miałam dodawać co tydzień, a dodaje po dwóch miesiącach. Ech, cała ja! Mam nadzieję, że mi jednak wybaczycie, teraz będę starać się dodawać regularnie.
A ten rozdział dedykuje mojej wiernej czytelniczce Gabrysi Kostur :D Ona chyba najczęściej mnie dręczyła, abym w końcu coś dodała! :)
A jak by ktoś zapomniał, to jesteśmy MISTRZAMI ŚWIATA. Przyznam, że nadal w to nie wierze, w kółko wciskam replay . Płakałam jak bóbr. To jest coś pięknego! :))
This is Volleyball!







wtorek, 15 lipca 2014

Jeden.

Przez całą noc nie mogłam zasnąć, a kiedy już mi się to udało zadzwonił dzwonek do drzwi. Popatrzyłam na godzinę - 7:24 , prychnęłam i przewróciłam się na drugi bok. Nie miałam zamiaru wstawać. Lecz ten ktoś nie dawał za wygraną. Zdenerwowana wstałam i poszłam.
- No w końcu! - Krzyknęła Nika.
-Czego? - Spytałam zamykając drzwi.
- No przyszłam po ciebie, nie mam zamiaru iść sama pierwszego dnia! - Powiedziała.
- Trudno, dobranoc! - Krzyknęłam, po czym zaszyłam się w swojej sypialni, zostawiając Weronikę na pastwę losu. Ta jednak nie daje za wygraną i idzie za mną, po czym zaczyna mnie łaskotać,
- O nie, moja droga! Nie opuścisz pierwszego dnia!
- Złaź ze mnie! - Krzyknęłam i zepchnęłam ją.
- O co ci chodzi Lilka?? Myślałam, że choć trochę przejmiesz się tymi studiami.. a ty masz to daleko gdzieś!
- A może, po ludzku się nie dostałam?! - Spytałam już lekko zirytowana całą tą sytuacją. Ta zrobiła tylko minę, typu O.o , po czym tak po prostu mnie przytuliła. - Idź już. - Rozkazałam, ta posłusznie wstała i wyszła.

Postanowiłam, że wstanę już i pójdę się przejść. Wiem, wiem. Najpierw nie chcę wstawać, a teraz nagle na spacer.. Cóż, kobieta zmienną jest!

                                             http://stylio.pl/zestawy/zestaw-799410xl.jpg

Ubrana wychodzę na zewnątrz. Jest początek wakacji.. także Bełchatowskie uliczki są jeszcze dość puste. Dość szybko dostałam się do centrum, tam postanowiłam, że pójdę na poranną kawę. Usiadłam sobie więc w pewnej kafejce i zamówiłam tzw. "napój bogów" , po czym wyjęłam telefon i zadzwoniłam do mojego dobrego kumpla Karola.

// 
 - Haallooo. 
- Cześć Karollo. 
- Czego? 
- Co robisz? 
- No jak wiesz jestem na zgrupowaniu w Spale. 
- O kuuur.. Sory, zapomniałam. 
- Nie ważne, mów co tam chciałaś. 
- Nie ważne.. Jest Ola w Bełku? 
- Jest, chyba nawet u mnie w mieszkaniu. 
-Ok, to pa. 

//  

Plan na dzisiaj? Spotkać się z wybranką szanownego Karola. Umówiłam się z nią w Łodzi, aż w Łodzi. Bo chciałyśmy iść na zakupy! Tak więc, po 11 byłam już pod Łódzką Manufakturą.
Po trzech godzinach byłyśmy obładowane siatkami z każdego sklepu!
Po naszym maratonie poszłyśmy na obiad, który składał się z frytek i kurczaka, wiem, bardzo zdrowo.
- Jak tam? Udało się? - Spojrzała na mnie Ola.
- Co ty! Najwidoczniej nie jest mi pisane leczyć ludzi..
- Ej, nie przejmuj się! Głowa do góry.
- Lajf is brutal, nie? - Popatrzyłam na nią, a ta pokręciła z politowaniem. - No co?  Nie mam zamiaru się użalać nad własną egzystencją. W końcu trzeba chwytać chwile, nie? A nie stać w miejscu.
- Boże, Lila, ty może zamiast na medycynę to na filozofie idź!
-Zadzieram kiece i lecę!

Po godzinie spędzonej w knajpie udałyśmy się w droge powrotną do Bełchatowa. W pewnym momencie wpadłam na pewien pomysł.. Mianowicie postanowiłam przenocować u siebie Ole i Were, ale tą ostatnią to w ostateczności. Ola się zgodziła, pojechała tylko po rzeczy i miała wrócić. Do Nikusia też zadzwoniłam, ale ona tak jak przypuszczałam, była już umówiona z dziewczynami z roku. Troche zabolało, no ale cóż..

Punkt ósma zjawiła się u mnie Kłosowa dziewczyna. Rozmawiałyśmy do 3 w nocy. Nie mogła uwierzyć w to, że tak łatwo spławiłam tego całego Andrzeja. Bo przecież on taki boski, że awwww. No rzygam tęczą jak tam mówi.
- A ty przypadkiem nie jesteś z tym pożal się Boże Karolem?
- Oj, czasami zaszaleć można, nie! Hhaahaha, o mój Boże, dlaczego pożal się Boże? Masz coś do mojej białej fajtłapy? - Spytała robiąc przy tym mine prawdziwego detektywa.
-Jezu, Olka! Nie polewam ci już tego wina, to rujnuje twoją psychikę!

Następnego dnia wstałam najwcześniej, bo aż po 12.13 . Olka jeszcze smacznie buszowała w krainie snów. Postanowiłam nie budzić jej, bo jeszcze mi się dostanie. A przecież ona jest ode mnie starsza i silniejsza.. Czujecie ironie, co nie? ( :D )
 W miarę się ogarnęłam i zrobiłam śniadanie. Pare minut przed 13 do kraju żywych wróciła Ola.
Wyglądała okropnie, miała całe podpuchnięte oczy i rozmazany tusz, włosy sterczały w każdą inną strone.
 - Matko Boska, co się stało?
- A bo myślisz, że ja wiem? Nie pamiętam nic!
- Ja pierdziele, ja nie piję więcej z tobą.
- Ale nie powiesz nic Karolowi, nie? On zaraz będzie smęcił, że jestem nieodpowiedzialna i w ogóle.. - No i wybuchnęłyśmy śmiechem.

Po 14 Ola stwierdziła, że musi już się zbierać. Pożegnałam się z nią po czym wzięłam się za ogarnięcie domu, bo troszeczkę był zaniedbany. Włączyłam muzyke na fulla i zaczęłam sprzątać. Po godzinie dom lśnił, dosłownie. Zmęczona usiadłam na wygodnej kanapie. Postanowiłam wieczorem się jakoś "rozerwać" więc zadzwoniłam do Werci. Ta jednak już miała inne plany. Znowu. Jak tak dalej pójdzie to moja własna przyjaciółka będzie miała mnie w dupie.
Po raz kolejny nie miałam co robić, ale ja się nie poddaje. W mgnieniu oka w miarę się ogarnęłam.


http://urstyle.pl/site_media/szafka/stylizacja-Malgosia_Stylinson-na-impreze_2.jpg 
I już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Troszeczkę się zdziwiłam, bo nikogo się nie spoidziewałam, no ale.. Kiedy je otworzyłam, to aż zaniemówiłam. Za drzwiami stała jakaś laska z moim ojcem!
- Pani Liliana? - Spytała kobieta, wyglądała na mniej więcej 25 lat.
- O co chodzi? - Spytałam lekko zirytowana tą sytuacją.
- Przywiozłam Pani ojca.. Troszeczkę zaszalał..
- Skarbie moje, to jest moja córcia.. Chwila.. Lilusiaaa kochanienka. - Powiedział, a ja spojrzałam na kobiete... Czy mój tatulek, poukładany facet zdradził moją mamę?!
- Skarbie? Kim pani dla niego jest? A zresztą, żegnam ! - Powiedziałam, po czym zamknęłam drzwi.

Nie mogłam w to uwierzyć. Jemu już całkiem poprzewracało się w głowię, jutro pewnie będzie prosił, żebym nic nie powiedziała mamie, o nie! I tu się myli. Nie mam zamiaru okłamywać mojej rodzicielki.
Po dwudziestej, postanowiłam w końcu wyjść na miasto, bo jak by nie patrzeć miałam to w planach.
Kiedy wychodziłam, koło mojego bloku zobaczyłam coś co zmiotło mnie z ziemi. Ten człowiek, który niby jest moim ojcem, który ślubował miłość i wierność mojej matce lizał się z tą lafiryndą! Nie wytrzymałam, pobiegłam do nich i jak najmocniej walnęłam ojca w pysk.
- A to za mame! - krzyknęłam - A pani jest zwykłą dziwką, która rujnuje rodzinę! - Rzekłam do kobiety, ta wtedy wstała i mi chciała zapewne przywalić, ale, że ja - sprytna i bez promili w organizmie dziewczyna zatrzymałam jej rękę. - Jest pani śmieszna. - Powiedziałam po czym się odwróciłam na pięcie i poszłam. 

___________

Dobry wieczór. :)

Jak tam wakacje? U mnie słabo, gdyż od dwóch tygodni jestem uwięziona w domu, bo jaa - niezdara i łamaga skręciłam kostkę..:(

Co sądzicie o tym rozdziale? Komentujcie. :*

Link  < ----- Zawalista stronka, pozdrawiam ! :)


poniedziałek, 7 lipca 2014

Prolog

-Dostałam się! - Krzyknęła Weronika, moja jedyna przyjaciółka.
-Jeeej! Gratuluje mała! - Przytuliłyśmy się. - Musimy to oblać..- Powiedziałam i już po chwili byłyśmy u mnie w mieszkaniu z paroma butelkami czerwonego wina.
-Chwila.. Ja się dostałam, a ty? - spytała Wera.
-No bo widzisz.. Ja..- urwałam bo przerwał mi dzwonek do drzwi.
-Karol! Jak faaajnie, że jednak przyszedłeś! - Powiedziałam, a raczej krzyknęłam i już po chwili tonęłam w jego uścisku.
-Cześć Liluś, siema mała! - Przywitał się wchodząc do salonu.
I tak oto upłynął wieczór..
           
                                                                          ...*...

Czas może abym przedstawiła się. Jestem Liliana, mam 19 wiosen i od pewnego czasu, no od jakiś 3-4 miesięcy czekam na przyjęcie mnie do SAN (Społeczna Akademia Nauk). Razem z Weroniką (moją najlepszą przyjaciółką ) wybrałyśmy medycynę. Szczerzę? Tylko ją jak na razie przyjęli. Jutro mają dać drugą listę z przyjętymi, dlatego nadzieja jeszcze jest. Co jeszcze o mnie? Moim ojcem jest prezes SKRY, stąd znam Karola Kłosa. Jest moim dobrym kumplem.
Weronikę znam od zawsze. Przyjaźnimy się od x lat, znamy się jak siostry, mamy ten sam styl ubierania, tą samą wizję w przyszłość, te same marzenia.. Jest jedna jedyna rzecz jaka nas różni. Nikuś ( bo tak ją przezywam) , ma ogromnego hopla na punkcie siatkówki. Ja osobiście nie mam nic do tego sportu, ba! Lubie czasami pograć czy pooglądać, ale czasami. Ona potrafi być na każdym meczu SKRY, razem z Karolem opijają każde zwycięstwo, a każdą porażkę znoszą razem. Po mnie to wszystko spływa. Wiecie dlaczego? Bo siatkówka poróżniła mnie i mojego ojca. Od kiedy został prezesem w głowie mu tylko kontrakty, pieniądze no i siatkówka..Od pół roku mieszkam sama, w małym mieszkanku, w bloku tak dosłownie. Wyprowadziłam się od ojca, od tamtego czasu nie mam z nim najmniejszych kontaktów. A nie! Przepraszam. On co miesiąc przesyła mi pieniądze na utrzymanie. Wracając, a raczej kończąc mój jakże długi monolog.. jestem skromną blondynką, w której drzemie wewnętrzny spokój.

                                                                      ...*...

Następny dzień, kolejne rozczarowanie, znowu to samo. Znowu na białej kartce nie widnieje moje nazwisko. A więc tak.. nie dostałam się na wymarzone studia, zapewne się nie dostane..
Wkurzona wróciłam do domu. Miałam ochotę rozpłakać się z bezsilności..  Teraz to już koniec. Przegrałam, ale to nie oznacza, że wrócę z podkulonym ogonkiem, o nie! Panie Konradzie dam sobie sama dobrze radę.

Minęło kilka godzin, kiedy usłyszałam dzwonek.
-Czego?! - spytałam, a raczej wysyczałam, gdy zobaczyłam  w drzwiach mojego "tatę"
-Pakuj manatki, wracasz do domu.
-Śnisz. - Powiedziałam i zamknęłam drzwi, niestety, był sprytniejszy i otworzył.
-Masz czas, żeby się spakować. Ile ci trzeba, godzinę? - spytał, a mnie zatkało. Co on sobie myślał, że będzie mi warunki stawiał? Ha!
-Ja się stąd nie ruszam!
-Do cholery, Lilka, a jak masz zamiar żyć?! Przecież ty nawet na siebie nie zarabiasz!
-Wyjdź!
-Masz godzinę. - Powiedział, po czym wyszedł.

Siedziałam w sypialni i słuchałam muzyki, kiedy nagle do pokoju ktoś wszedł. Na początku się przestraszyłam, bo bez jaj, ale nie codziennie ktoś włamuje ci się do mieszkania..
-My się znamy? - Zapytałam tego osobnika.
-Andrzej jestem. Mam cię odebrać i zawieźć do domu.
-A tak, tata coś wspominał, że jakiś palant mi się włamie do domu.
-To dawaj te rzeczy i jedziemy. - Powiedział, a ja mu się zaśmiałam prosto w twarz.
-Spierdalaj.- Rzekłam po czym otworzyłam drzwi. - Głuchy żeś? Nigdzie z tobą nie pojadę! - Niemalże krzyknęłam. Ten pokręcił głową i wyszedł..
1:0 tatusiu. - Pomyślałam.


_______________________

To tak na początek :))
  
Chciałabym podziękować adm. #Moniś, ze strony :) I zachęcić was do polajkowania! wspaniała strona, w której znajdziecie wiele informacji o siatkówce! :D

KOOOOMENTUJCIE :*   

 Link  <---- Zaaawalista stronka, polecam! :))